Kol z Ally jechali już jakieś dobre dwie godziny. Droga upłynęła w ciszy. Żadna ze stron nie chciała się poddać. Za oknami było widać szczęśliwych, zakochanych w sobie ludzi. Co prawda ludzkie życie jest kruche, ale ma w sobie to coś za czym pierwotny tęsknił. Tą niepewność. Niepewność polegającą na tym, że nie wiadomo kto kiedy zejdzie z tego świata. I to właśnie było piękne. Może piękna nie była sama śmierć. Sam z własnego doświadczenia wiedział, że to bolesne. Jednak to czekanie. Pamiętał jak sam kiedyś czekał. Czekał gdy jeszcze był człowiekiem. Myślał, że po drugiej stronie czeka go coś lepszego. Teraz już nie miał na to szans. Dla niego druga strona oznaczała ból i cierpienie.
- Odezwiesz się w końcu? - zapytał zdenerwowany.
Odpowiedziała mu tylko głucha cisza.
- W takim razie muszę wyciągnąć silniejsze działa- powiedział sam do siebie i podgłośnił muzykę.
- Czy mógłbyś to ściszyć?- zapytała wścieka Ally.
- O jednak nie zapomniałaś języka z domu, jak miło - powiedział zadowolony z tego, że wygrał.
- Przestań się wygłupiać i zawróć -powiedziała.
- Nie, nie kochana na pewno nie.
- Ale ja nie mogę nigdzie jechać? Nie rozumiesz? Nie mam ubrań, książek i innych potrzebnych rzeczy.
- Więc dlatego za 50 km odwiedzimy centrum handlowe. Nie rozumiem tylko po co Ci książki.
- Nigdzie nie wjedziemy bo nie mam pieniędzy, a książki są po to żeby je czytać. Mam nadzieję, że potrafisz czytać. Bo potrafisz prawda? - spytała zadowolona z siebie.
- Tak potrafię czytać. A w kwestii pieniędzy się nie martw ja mam ich od groma.
- Nie będziesz za mnie płacił, rozumiesz? - spytała.
- Może tak, może nie - powiedział zaczepnie.
~ 30 minut później~
- Kochanie o ceny się nie martw - powiedział pierwotny - nawet jeśli nie będzie mnie stać to sobie poradzimy - uśmiechnął się - a teraz musisz podać mi swoje wymiary.
- Nic Ci nie będę podawała - odpowiedziała.
- Ok, jak tam chcesz poradzę sobie sam tak jak zawsze zresztą. Unieś tylko nogę do góry - powiedział.
Dziewczyna zrobiła tak jak kazał.
- Po co to było?
- Sprawdzałem ile jesteś w stanie ustać na jednej nodze. Spotkajmy się tu za jakieś 2 - 3 godziny. Kupuj co Ci się tylko spodoba. Wyrażam nawet zgodę na to abyś poszła do księgarni, ale proszę nie siedź tam za długo.
- Och jakiś ty łaskawy, a ty gdzie idziesz? - spytała.
- Muszę coś załatwić - powiedział i odszedł.
Ally nie wiedziała co ma z sobą zrobić. Co prawda pochodziła po kilku sklepach kupiła parę rzeczy. Były to głównie szare swetry, jeansy i tenisówki. Nie chciała nadwyrężać budżetu Kola, więc wzięła wszystko z najtańszej półki. Co prawda Pierwotny mówił, że nie ma się przejmować ceną. Ta jednak czuła się niezręcznie wydając cudze pieniądze. Kolowi w zakupach szło dużo lepiej. Wszedł chyba do każdego sklepu od obuwniczego kończąc na sklepie z damską bielizną. Wszedł nawet do księgarni kupując tam prezent dla jego "kochanej" przyjaciółki.
~ 2,5 godziny później ~
Ally siedziała na ławce i czekała na Kola. Ten jednak nie próżnował i zdążył się nawet pożywić i
zahipnotyzować kilka osób ponieważ sam nie mógł unieść wszystkich zakupionych drobiazgów.
Sam wziął jednak tylko małe pudełeczko z naszyjnikiem i książkę, a resztę kazał zawieść do pokoju hotelowego, który załatwił telefonicznie.
- To co wybrałaś coś? - zapytał.
- Coś tam mam - powiedziała niechętnie - a ty kupiłeś to co chciałeś? - spytała.
- Tak, zdecydowanie tak - odpowiedział po czym wręczył jej pudełeczko - Proszę to dla ciebie.
- Ja nie mogę tego przyjąć.
- Jeszcze tego nie otworzyłaś, a już mówisz, że nie możesz tego wziąć, proszę Cię chociaż otwórz bo wybierałem to prawie z godzinę.
- No dobrze już dobrze - powiedziała i się uśmiechnęła.
Gdy tylko otworzyła jej oczom ukazał się naszyjnik, a raczej medalik z białego złota.
- Dziękuję, naprawdę Ci dziękuję - powiedziała, rzuciła mu się na szyję i wybuchnęła płaczem.
- No już kochanie jestem przy Tobie nie musisz płakać - powiedział czule.
- To ze szczęścia - powiedziała łkając - tylko czemu medalik? Dla mnie nie ma już nadziei powiedziała.
- Mylisz się słońce, nadziei nie ma dla mnie ty na pewno trafisz do lepszego świata. Wiem jednak, że trudno mi będzie się z tym pogodzić. To co jedziemy już do hotelu czy chcesz jeszcze gdzieś iść? - zapytał z troską.
- Naprawdę padam z nóg wracajmy.
- Jak padasz z nóg.. - nie dokończył bo wziął ją na ręce i skierował się w stronę wyjścia.
~ Trochę później ~
Kol zamiast wziąć samochód całą drogę do hotelu przeszedł pieszo z Allyssą na rękach. Ta protestowała chciała zejść, lecz ten jej nie pozwalał. Na jego twarzy po 1000 lat pojawił się szczery uśmiech. Spowodowała go Ally. Cicha, grzeczna dziewczynka, która załapała kontakt z groźnym i niebezpiecznym wampirem. Tylko czy aby na pewno takie historie zdarzają się w życiu realnym? Chyba tak. Skoro im się coś takiego przytrafiło gdy byli w życiowym dołku.
~ Hotel~
- Kol proszę Cię postaw mnie już na ziemię - powiedziała nagląco.
- Nie wydaje mi się - powiedział.
- Ale Kol ja Cię naprawdę bardzo proszę. Ludzie w recepcji już patrzyli się na nas jak na nowożeńców, a ty chcesz mnie jeszcze przenieść przez próg - powiedziała.
- Kochanie nie postawię Cię na ziemię, bo jeśli to zrobię to oberwę, a tak masz teraz gorszy dostęp, rozumiesz?
- Czemu miałabym Cię bić? - spytała.
- Zobaczysz - powiedział, otworzył drzwi do pokoju i wszedł.
Cały hotelowy pokój zapełniony był: torbami, pudełkami, koszami, reklamówkami.
- Co to wszystko ma znaczyć, pomyliliśmy pokoje?
- Nie skarbie nie pomyliliśmy, a to wszystko co tu jest od teraz należy do Ciebie, więc teraz proszę po przymierzaj, pooglądaj tylko mnie nie bij.
Przez następne kilka godzin Allyssa przymierzała ubrania, buty, biżuterię i dodatki. Kol kupił jej dosłownie wszystko. Zadbał nawet o bieliznę. Z tego powodu chyba raczej nie była zadowolona. No, ale cóż ona o niej zapomniała, a coś musi nosić. Dostała od niego kilkanaście sukienek. Każda w innym kolorze, wzorze, wykonana z innego materiału. Zwariować można. Dostała też kilkadziesiąt bluzek. Większość na jej gust była zbyt wyzywająca, lecz niektóre były po prostu prześliczne. Jeansy, sweterki, kapelusze, paski, marynarki, kurtki, płaszcze, torebki - wszystko to było chyba w każdym kolorze tęczy. Zdziwiło ją tylko jedno. Czemu choć jedna para butów nie mogła być na płaskiej podeszwie. Każda miała gigantyczny obcas. Problem polegał w tym, że ona w takich butach chodzić najzwyczajniej w świecie nie potrafiła.
- Kol to wszystko jest prześliczne. Jak tylko wrócimy do domu to oddam Ci za to pieniądze tylko proszę Cię oddaj wszystkie te buty z powrotem do sklepu, ok?
- Nie będziesz oddawała mi żadnych pieniędzy zrozumiałaś? Cieszę się, że wszystko Ci się podoba. Powiedz mi lepiej czemu mam oddać te buty do sklepu? - zapytał.
- Bo ja nie potrafię w nich chodzić - powiedziała cichuteńko.
- Przykro mi nie słyszałem - odparł.
- Bo ja nie potrafię w nich chodzić, ok? - krzyknęła.
- No już nie wściekaj się tak. Rozumiem, że to dla ciebie coś nowego, ale nawet na szpilkach można się nauczyć chodzić.
- Powiesz mi gdzie mam swój pokój?- zapytała zła.
- Idź do łazienki, otwórz tam drzwi, naciśnij na mydelniczkę.
- I co trafię do tajnej bazy FBI?- zaśmiała się.
- Do FBI to raczej nie, ale z pewnością wybierzesz sobie tam jakiś pokój.
- Jak przez ciebie wyjdę na idiotkę to zabiję, rozumiesz?
- Tak, tak rozumiem - powiedział i położył się na łóżku.
Ally poszła do łazienki wykonała instrukcje Pierwotnego i tak jak mówił ściana się rozsunęła.
Za nią było chyba 5 pokoi. Dziewczyna myślała skąd on mógł wiedzieć coś takiego. Bo nawet jeśli miałby użyć hipnozy musiał wiedzieć o projekcie czy czymś tam.
- Pokój beżowy - krzyknęła.
- Wiedziałem, że go wybierzesz - powiedział tuż za jej plecami.
- To co przeniosę tu wszystkie twoje rzeczy i pójdziemy na drinka?
- Nie piję - odpowiedziała.
- Nie pije, nie pali, nie znosi zakupów, kobieta idealna - mówił pod nosem.
- Nie chciałabyś zostać moją żoną - zaśmiał się.
- Zamiast na drinka możemy pójść na kolację - zaproponowała.
- W takim razie ubierz coś ładnego. No i koniecznie jakieś szpilki.
- Przecież ja nie potrafię w nich chodzić. Nie zrobię z siebie pośmiewiska.
- Skarbie zaraz na szpilkach będziesz zdobywała Mount Everest - zaśmiał się.
Co on planował - myślała Ally.
~ 30 min później~
- To co jesteś już gotowa? - zapytał wchodząc do jej pokoju.
- Tak, lecz następnym razem pukaj ok?
- No dobrze, spójrz mi w oczy.
- Ok, zahipnotyzujesz mnie żebym znała techniki chodzenia na szpilkach, prawda?
- Tak, jednak gdy wrócimy do domu od hipnotyzuję Cię i będziesz się uczyć ok? W końcu muszę się z czegoś pośmiać.
- Świnia, no ale niech ci będzie.
-----------------------------------------------------------------------------
No to co wstawiłam. Mam nadzieję, że się spodoba. 7kom = nn. Teraz pewnie zrobię sobie dwutygodniową przerwę. W następnym tyg. wyjeżdżam do Bułgarii, więc nie będzie ze mną żadnego kontaktu. No cóż trudno. Pozdrawiam was :*