niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 19.


Ten rozdział jest okropny. Najchętniej zmieniłabym w nim dosłownie wszystko.
Obiecałam wam jednak, że wstawię coś przed końcem roku.
Tak więc macie to COŚ...
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego dziwnego rozdziału jeszcze zostaniecie ze mną.
Pozdrawiam Ianka ;*




Noc Kola minęła bezsennie. Zły wampir leżący w jednym łóżku z cnotką to chyba nie najlepsze rozwiązanie. Oczywiście do niczego nie doszło, ale mogło. Prawda? I jak on by jej później spojrzał w oczy? No, ale cóż sumienie ma czyste. No przynajmniej pod tym względem. Gdy Pierwotny tak leżał myślał o trzech najważniejszych rzeczach w jego życiu.
1. Dlaczego staje się dobry?
2. Dlaczego właśnie teraz ma ochotę założyć rodzinę?
3. Dlaczego chce naprawić wszystko naprawić. 
Wszystkie te trzy rzeczy wiązała ona. Dostrzegał to, że z dnia na dzień coraz bardziej się w niej zakochuje. Ale zaraz on nie mógł kochać. Nie był do tego zdolny. Już jego matka o to zadbała jakieś 1100 lat temu. To co to było za uczucie? Jak nie miłość to co? Przyjaźń na pewno nie. Zauroczenie też nie. Zauroczenie mijało mu po dwóch dniach. Czyli to miłość. Oni nie mogą być razem. Jest nawet na to kilka powodów.
1. Nie pasują do siebie.
2. Nie pasują do siebie.
3. Nie pasują do siebie.
4. Nie pasują do siebie.
(...)
11111111. Nie pasują do siebie.
Mimowolnie przytulił Ally jeszcze bardziej do siebie. Chciał ją chronić, rozśmieszać i być jej osobą do której zawsze będzie mogła wracać. 
- Dzień dobry - powiedziała wesoło.
- Dzień dobry promyczku - odparł smutno.
- Ej Kol co się stało - zapytała.
- Nic.
- Kolu Mikaelsonie co się stało? - zapytała ponownie.
Usłyszała od niego znów to samo nic nie znaczące "Nic".
Dlatego przytuliła się do niego jeszcze mocniej i wyszeptała w jego tors:
- I tak się dowiem.
Pierwotny objął ją ramieniem.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Zawsze.
- No, więc jak byłem ostatnio w barze to spotkałem tam naprawdę cudowną kobietę. Jest perfekcyjna pod każdym względem. Anioł. Piękna, inteligentna i radosna. Możesz mi wierzyć lub nie, ale nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Mogę z nią porozmawiać dosłownie o wszystkim. Chyba się zakochałem. Ally naprawdę się zakochałem. Mimo to odpuściłem. Ona jest zbyt słodka i niewinna, żeby być z kimś takim jak ja. Związek ze mną może ją zniszczyć. Zniszczyć jej delikatną naturę. Przypomina mi, królewnę Śnieżkę wiesz?
Allyssa podniosła głowę, ukazała swoje smutne oczy. Patrzenie w nie sprawiało mu niewyobrażalny ból.
- Nie możesz tak myśleć, rozumiesz? Ja też tak myślałam i popatrz do czego mnie to doprowadziło.
- Do mnie - pomyślał Kol.
Leżeli tak jeszcze moment w zupełniej ciszy którą przerwała dziewczyna.
- Co byś zjadł na śniadanie? - zapytała słodko.
Ciebie - pomyślał, lecz odpowiedział - Nie wiem zaskocz mnie.
- W takim razie mnie puść.
- Dobrze już dobrze.
Gdy tylko to uczynił panienka Salvatore wyskoczyła z łóżka i w ekspresowym tempie zniknęła za drzwiami łazienki.
***
Z kuchni wydobywały się niezwykłe zapachy, które roznosiły się 
po całym domu. Pachniało bardziej obiadem niż śniadaniem. No, ale w końcu było ok 15: 30. Żadne z pary tych dwojga nie mogło uwierzyć, że spali do tej godziny. Gdy Pierwotny wszedł do kuchni ujrzał tam Allyssę w różowym fartuszku z wyszytym imieniem. Wyglądała w nim tak słodko. Na włosy założyła opaskę, a na nogi puchate papcie w tym samym kolorze co fartuszek. Nie chcąc jej przeszkadzać mężczyzna oparł się o framugę, skrzyżował ręce i rozmarzył się o przyszłości.... o przyszłości z nią.
- Kol śniadanio-obiadokolacja gotowa - krzyknęła najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że jest z nim w jednym pomieszczeniu. Ten zaś nie odpowiadał i nadal z ciekawością się jej przyglądał.
- Ładnie wyglądasz w tym fartuszku mógłbym się aż zakochać - powiedział po chwili. Bzdura przecież już ją kochasz wysyczała jego podświadomość.
- Dziękuję - powiedziała po czym dodała - a teraz jeśli chcesz coś zjeść nakryj do stołu.
Pierwotny westchnął głośno po czym zabrał się do pracy. Uwinął się dość szybko, ale zniknął na jakieś 10 min z pola widzenia dziewczyny. Jak się później okazało nie potrafił wybrać wina do śniadanio - obiadokolacji jak to wcześniej stwierdziła Allyssa. Gdy już wszystko było skończone zabrali się do jedzenia.
  ~ Ok. 30 min później ~
- Mam pewien pomysł - powiedziała Ally z szyderczym uśmiechem.
- Zamieniam się w słuch - odparł Pierwotny.
-Zagrajmy w szachy i ten kto wygra będzie mył naczynia.
- W takim razie przygotuj się na spotkanie z wodą - zaśmiał się.
- Chyba ty - krzyknęła zza drzwi.
Partyjka później...
- Dałem Ci wygrać.
- Nie wcale nie po prostu nie potrafisz grać i taka jest prawda pogódźmy się z nią - odpowiedziała.
- Nie prawda.
- Oj  prawda, teraz spadaj do kuchni myć naczynia, a ja poszukam jakiś fajny film.
- Tylko nie wybieraj nic o wampirach mam ich dość.
- Rozpatrzę twoją prośbę.
***
Kol zmywał grzecznie naczynia (w długich żółtych, gumowych rękawiczkach i płaszczu przeciwdeszczowym) jak na razie nic nie stłukł do czasu...
- Uśmiechnij się - powiedziała wesoło stojąc za nim z kamerą - muszę zrobić film dokumentalny o prawdziwych wampirach.
- Ja ci zaraz dam.
- Co mi dasz? Zaczęłam lubić prezenty od ciebie.
Ten podszedł do niej złapał za ręce i przygwoździł do ściany. Jej serce biło coraz szybciej. Bała się. Pierwotny jeszcze przez chwilę trzymał ją w niepewności po czym ze śmiechem powiedział
- Kilka milionów wyświetleń na "Youtube".
Gdy tylko to powiedział Ally odetchnęła z ulgą.
- Proszę Cię pamiętaj, że nigdy nie byłbym w stanie Cie skrzywdzić. Proszę Cię pamiętaj o tym - odparł ze smutkiem wychodząc.  

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 18.


~Tego samego dnia ~

Słońce nadal pozostawało schowane za ciemnymi, burzowymi chmurami. Deszcz padał. Za oknem było widać tylko ogród bez żadnej oznaki życia. A może to i lepiej? Chociaż z jednej strony ktoś na pewno chciałby rozłożyć skrzydła. Poczuć dreszcz na plecach, który za chwilę przerodzi się w ekscytację. 


Ally już dawno poszła spać. Była zmęczona pogodą, nowymi doznaniami, a także rozmową. Nie lubiła rozmawiać, a już na pewno nie o takich rzeczach. Wspomnienia wraz z poczuciem winny dopadły ją. Dopadły ją tu i teraz. Czy zostanie kiedykolwiek odkupiona? Czy jeszcze kiedyś ujrzy matkę? Czy zobaczy tego którego nie cierpiała, a jednak szczerze kochała? Na te pytania jeszcze nie znała odpowiedzi. I pewnie nigdy się tego nie dowie. 


~ Sen Ally ~

Wszędzie do o koła otaczały ją kwiaty, drzewa, rzeźby. Była w ogrodzie. Gdyby się postarała i odświeżyła pamięć pewnie wiedziałaby gdzie się znajduje.Jednak teraz nie rozpoznawała w nim nic znajomego. Nic oprócz jego. Był taki sam. Nie zmienił się wcale od ich ostatniego spotkania. Jego kruczoczarne włosy opadały tworząc fale na jego muskularne ramiona przyozdobione tatuażami. Jego fiołkowe oczy błyszczały wesołością. On sam emanował niewyobrażalną siłą, spokojem i opanowaniem. Pozostał taki jak zawsze. Ubrany w czarne rybaczki wyglądał seksownie. Naga klatka piersiowa prezentowała się wspaniale w blasku światła. Jego światła. Wolnym krokiem podeszła do niego i położyła delikatnie dłoń na jego policzku. 
- Tęskniłam, tak bardzo za tobą tęskniłam - szepnęła.
- Wiem - odpowiedział nieznajomy - ale tak musi być i my wiemy o tym najlepiej, pamiętaj o tym co mi obiecałaś - dodał po czym delikatnie złączył swoje wargi wraz z jej. 
Pocałunek był czuły i romantyczny. Coś jednak było nie w porządku. Coś zaburzało wewnętrzny spokój tych dwójki nieszczęśliwych kochanków. Spotkanie po latach, upojne chwile, a później szybka śmierć taka była przyszłość dla nich . Oni wiedzieli o tym. Wiedzieli o swoim przeznaczeniu. Żadne z nich nie przejmowało się  tym jednak za bardzo. Nie w tej chwili. 
- Ally muszę Ci coś powiedzieć... Tylko to zdążył wymówić, bo dziewczyna nagle się obudziła. Przyczyną był grzmot. Silny i niebezpieczny, a jednak pełny uroku. Taką pogodę zawsze kojarzyła z nim. 

~ W czasie gdy Ally spała ~


Kol siedział przy kominku w salonie popijając bourbona i czytając "Namiętność" Lauren Kate. Lubił tę książkę. Historia nieszczęśliwych kochanków. I chyba właśnie to mu tam pasowało. Chcieli być razem, ale nie mogli. On ją gonił ona uciekała. Niby to tylko fikcja literacka, ale on czuł, że coś łączy go z tą powieścią. Nic nie było tam idealne. Tak samo jak w jego życiu. Co prawda on nie musiał patrzeć nie wiadomo ile razy na śmierć swojej jedynej miłości. On nikogo takiego nie miał. Liczyło się poświęcenie. Po chwili na karku poczuł czyjeś delikatne ręce. Dopiero po momencie wiedział, że to dłonie Allyssy. Stała za nim ubrana jedynie w czarny, jedwabny szlafrok. Patrzyła na ogień.

- "W każdym życiu wybiorę ciebie, tak jak ty wybrałeś mnie. Na zawsze." - szepnęła nadal spoglądając na iskrzące się płomyki.
Kol nie wiedział co powiedzieć, dopiero po chwili zapytał.
- Czemu nie śpisz?
- Burza - odparła trzęsąc się.
Kol wstał z fotela i przystanął obok niej po czym przytulił. Gdy tylko to uczynił Ally zaniosła się płaczem.Tylko ona wiedziała jaki jest jego powód. Pierwotny nie wiedząc co ma zrobić wziął dziewczynę na ręce i usiadł w fotelu.
- Ciii już ciii - szeptał jej do ucha. Płacz powoli ustawał. Po 30 min ustał już zupełnie i zastąpił go sen.  Siedzieli tak chwilę jednak Kol podniósł się i zaniósł ją do sypialni. 

~ Sypialnia Ally ~

Pokój senny wyglądał mniej więcej tak. Mikaelson położył panienkę Salvatore na łóżku, przykrył kołdrą po czym wycofał się w stronę drzwi. Stanął jednak w miejscu patrząc na piękną, śpiąca królewnę.
- Zostaniesz dziś ze mną - zapytała sennie.
- Dobrze - odpowiedział, przeniósł fotel tak, że teraz stał koło jej łóżka i usiadł.
- Nie tam - zaprzeczyła - tutaj - pokazała na łóżko i odchyliła kołdrę.
- Nie powinniśmy - powiedział łagodnie.
- Zboczeniec - zażartowała - chodzi o to, że boję się burzy.
- Trzeba było tak od razu - odparł wchodząc na wyznaczone miejsce. 
- Dziękuje - rzekła, przytuliła się do " przyjaciela"  i zapadła w sen.
Młody Mikaelson pozostał przytomny.  
-----------------------
Kolejny rozdział... Mi się zbytnio nie podoba... Ale trudno. Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba :) 
Pozdrawiam ;*
Proszę również, żeby każdy kto to przeczyta zostawi komentarz. 

Może to być zwykły uśmiech. 
Muszę wiedzieć ile osób to czyta... Z góry dziękuję :*