niedziela, 17 sierpnia 2014

The Kiss Goodnight - Rozdział 2.

Jak zauważycie za chwilę zmieniłam imię głównej bohaterki mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)
Przy ostatnim rozdziale były tylko 2 komentarze dlatego jeśli przy tym nie będzie min. 5 nowy rozdział się nie pojawi. Przypominam, że można komentować również z anonima :D
Rozdział nie sprawdzany. Za błędy przepraszam.
Zapraszam do czytania <3 



Od ich pierwszego, a zarazem jedynego spotkania minął rok. Rok pełen zwrotów akcji, zawirowań i smutku. Czasami nie mamy pojęcia, co czujemy zanim to nie wyjdzie na wierzch, zanim nasze emocje nie osiągną punktu kulminacyjnego. Ale skąd mamy wiedzieć, kiedy jest już dość? Kiedy nasze serce nie ma już siły, kiedy nasz umysł przestaje pracować… czy to jest koniec? A może to dopiero początek? Jess skulona pod kocem oglądała telewizję. Nie wiedzieć, czemu tęskniła za Kolem Mikaelsonem. Nie znała go, a tęskniła. Tak to dziwne. Dziewczyna nieświadomie zerknęła na zdjęcie w ramce przedstawiające ją i chłopaka. Zrobili je w różanym ogrodzie. Była to jej jedyna pamiątka po nim. Jessica niemal z czcią wzięła ramkę do ręki i przejechała po niej wierzchem dłoni. „Machoń” – pomyślała i wyciągnęła fotografię. Dopiero teraz zauważyła, że na drugiej stronie widnieje numer telefonu i napis „Na końcu wszystko będzie dobrze. Jeśli tak nie jest oznacza to, że to jeszcze nie koniec.” Kierowały nią różne odruchy jednak w końcu zdecydowała się na akt odwagi i podniosła telefon. Moment biła się z własnymi myślami, lecz w końcu wykręciła jego numer. Dwa sygnały później usłyszała jego głos. Gdy powiedział „Słucham” jej oddech zamarł.
- Kol? – spytała zupełnie niepotrzebnie. Wiedziała, że to on nie mogłaby go pomylić z nikim innym.
- Jessica. – rozpoznał ją. Naprawdę ją rozpoznał – Czemu musiał minąć równo rok abyś zadzwoniła? Czekałem. – ciągnął dalej, a ona poczuła się dziwnie mała.
- Skoro czekałeś to czemu sam nie zadzwoniłeś? – zapytała lekko skrępowana.
- Ponieważ nie miałem twojego numeru, Rebekah nie chciała mi go podać, a na świecie nikt nie słyszał o Tylko Jessice.
- Nazwiska też Ci nie podała?
- Dokładnie. Dlaczego nie zadzwoniłaś wcześniej?
- Nie chciałam wyjść na nadgorliwą.
- A tak naprawdę? – dociekał, od razu wiedział, że kłamie. Kol Mikaelson łatwo się nie poddawał. Nawet, gdy siedział po drugiej stronie linii telefonicznej ubrany tylko w spodnie od piżamy w małpki.
- Nie znałam twojego numeru – wyznała cicho.
- Przecież zapisałem Ci go po drugiej stronie zdjęcia.
- Zauważyłam to dopiero dziś – szepnęła ponownie.
- Jess?
- Tak?
- Jesteś w domu?
- Oczywiście, a co?
- Poddaj adres.
- Chyba oszalałeś, nie poddam Ci mojego adresu.
- Już to zrobiłaś dzwoniąc do mnie. Upper East Side 169/9, prawda? Będę za godzinę.
- Ale skąd ty wiesz…- nie dokończyła, ponieważ usłyszała już tylko dźwięk urwanego połączenia.

***

 Dokładnie godzinę później Jess została obudzona przez dźwięk domofonu. Była tak zdenerwowana jego wizytą, że najprawdopodobniej zemdlała. Z bolącą głową, ubrana w swoją o wiele za dużą, wyblakłą, czerwoną bluzę i spodnie z polaru z przyszytymi do nich skarpetami, a także z włosami, które tylko lekko przeczesała dłonią poszła otworzyć mu drzwi.
Zastała w nich przystojniaka, w którym mogłaby się zakochać, jednak nie zrobiła tego. Gestem ręki zaprosiła go do swojego małego mieszkania i wskazała, aby udał się do niewielkiego salonu.
- Rozsiądź się – powiedziała i sama poszła do kuchni przygotować herbatę. Jednak, gdy ze strachu długo nie przychodziła Pierwotny sam zawitał w kuchni. Mimo swych pragnień nie uniknęła konfrontacji z nim.
- Jessico?
- Tak? – zapytała szeptem przełykając gulę w gardle.
- Boisz się mnie? – zapytał podchodząc bliżej.
- Nie Kol, nie – powiedziała cicho zalewając kubek wodą.
- Powinnaś Jess, powinnaś. Jestem potworem, a ty mimo wszystko stoisz tu i spokojnie parzysz herbatę.
- Nie zrobiłeś nic złego, o czym bym wiedziała Kol. Nie mam powodów, aby bać się samego ciebie. Bardziej niż twojej osoby boję się konfrontacji z Tobą.
- Dlaczego?
Ona jednak nie odpowiedziała. Szybko poszła do salonu i usiadła przykrywając się kocem na fotelu. Mimo całej tej niezręcznej sytuacji czuła, że jednak może czuć się przy nim swobodnie.

***

  - Kto to? – zapytał Kol spoglądając na zdjęcie przedstawiające dwójkę wesołych staruszków. Jednak Pierwotny dokładnie wiedział, kto znajduje się na fotografii. Zabił ich chyba ponad dwa lata temu. Wpadł w tak wielki szał po utracie Rachel, że musiał to zrobić, aby jakoś podnieść się na nogi. Żeby ktoś po ich utracie czuł się tak samo jak on w tamtym momencie. Jednak siedząc w jej wygodnym fotelu i patrząc w jej oczy pełne smutku żałował, że to przez niego Jess zaznała jeszcze więcej cierpienia niż powinna. Ale on już nic nie mógł z tym zrobić. Oni leżeli już dwa metry pod ziemią, a on czuł się winny i wiedział, że jeśli Jessica dowie się o tym, co zdarzyło się w wakacje dwa lata temu już nigdy się do niego nie odezwie.
- To Bob i Myrna. To im zawdzięczam wszystko, co mam – powiedziała pokazując ręką wszystko wokół. – To właśnie oni przygarnęli mnie z ulicy. Oni zaufali mi na tyle, że mogłam dołączyć do ich rodzinnego biznesu. A gdy umarli zostawili mi w spadku wszystko, co mieli. Tak bardzo ich kochałam, traktowałam jak rodzinę, ale i oni musieli odejść z mojego życia – mówiła,a z jej oczu popłynęła samotna łza. Nie potrafiła mówić o dwóch najważniejszych osobach w jej życiu bez emocji targających jej wnętrzem.
- Ejj mała nie płacz – powiedział ścierając jej łzę kciukiem. – Wiem, że jest Ci ciężko, że dużo przeżyłaś, ale powinnaś iść na przód. Nie rozdrapywać, co rusz starych ran. Gdy wciąż będziesz to robiła nigdy do niczego w życiu nie dojdziesz. A zasługujesz na wszystko, o czym marzysz.
- Już mam wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłam, Kol. Nie potrzeba mi więcej. Zdałam maturę, rozpoczęłam studia, mam pracę i mieszkanie. Kiedyś nawet nie myślałam, że mogłabym mieć, aż tyle.
- A ty Kol, o czym marzysz? – zapytała patrząc w jego oczy.
„ O tym, aby cofnąć czas. O tym abyś mnie nienawidziła, gdy dowiesz się prawdy o śmierci Boba i Myrny. Żebyś się mnie nie bała, gdy powiem Ci, że jestem tym, kim jestem… wampirem z krwi i kości. O tym, aby mieć dzieci i kogoś, kto mnie pokocha całym sercem. Marzę o kobiecie, z którą będę miał dom z ogródkiem, psa i kosiarkę. Marzę o nieprzespanych nocach, kiedy to będę trzymał w ramionach kogoś dla mnie naprawdę ważnego. A teraz najbardziej marzę o tym, aby ściągnąć z ciebie te ubrania, rzucić na kanapę i kochać się z tobą przez całą noc i cały dzień. Szaleńczo, drapieżnie, niebezpiecznie, delikatnie i wolno… na różne sposoby, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Zawsze. Ale nie zrobię tego, ani teraz ani nigdy. Bo marzę o tym by być dla ciebie ważny, aby być twoim przyjacielem. To mi wystarczy.” – pomyślał, lecz powiedział tylko:
- Marzę o tym by być szczęśliwym i rozumianym. Tylko tyle.

***

 - Kol jest już późno – powiedziała spoglądając na zegarek, który właśnie wybił północ. Chyba powinieneś już iść.
- Jak jesteś śpiąca to idź się położyć. Ja użyczę sobie twojego telewizora i pooglądam telewizję. Zmyję się jak tylko wzejdzie słońce. Okay?
- Okay. – odpowiedziała nawet nie myśląc. Lecz po chwili powiedziała:
- Nie, nie… Wcale nie okay. Ledwo, co się znamy, a ty już chcesz zostać na noc? Nie na pewno nie. Teraz stąd wyjdziesz i jeśli chcesz się ze mną spotkać to przyjdź do antykwariatu w sobotę…, a teraz żegnam – powiedziała idąc do drzwi i otwierając mu je. On tylko wstał, wziął swoją kurtkę i usiadł pod drzwiami od strony wejściowej. A co zrobiła wtedy Jessica? Zatrzasnęła je ze złością, ponieważ jakiś mężczyzna pchał się z butami do jej własnego życia, a ona wcale tego nie chciała.


CZYTAM = KOMENTUJĘ 


PS. Jeśli coś piszecie to zostawcie linka... Z chęcią poczytam ;)

8 komentarzy:

  1. Podoba mi się to imię. Serio. Ja tak krótko nigdy nie byłam dobra w komentarzach, więc wiesz ten tego... Wszystko fajne, imię jak najbardziej no i pisz dalej bo jestem ciekawa jak to będzie dalej :)
    Pozdrawiam i życzę weny, oraz pomysłów i dobrych wakacji.
    Julia :*
    sistersofwolfs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie moje ulubione pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Namówiłam moją siostrę do czytania tego bloga i jest nim zachwycona mam nadzieje że często będziesz dodawać rozdziały ponieważ kocham to opowiadanie i twoją wene ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo Cudeńko Cudaśne ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. I love it ;) Ja czytam jeszcze ,,nie jestem nią''

    OdpowiedzUsuń
  6. Ulubieniec czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsza pisarka a rozdział sweet i oczekuje następnego pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń